Image
Image
Image
Image
Image

O szkole

Wiersze wybrane

 

 




Moja Piosnka II

    
    Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

    Podnoszą z ziemi przez uszanowanie

    Dla darów Nieba....

                Tęskno mi, Panie...

    
    Do kraju tego, gdzie winą jest dużą

    Popsować gniazdo na gruszy bocianie,

    Bo wszystkim służą...

                Tęskno mi, Panie...
    

    Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony

    Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,

    "Bądź pochwalony!"

                Tęskno mi, Panie...

    
    Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,

    Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,

    Równie niewinnej...

                Tęskno mi, Panie...

    
    Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,

    Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,

    Bez światło-cienia...

                Tęskno mi, Panie...

    
   Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?

    I tak być musi, choć się tak nie stanie

    Przyjaźni mojéj...

                Tęskno mi, Panie...


                                                               powrót do spisu wierszy       




Wielkość
   
       
        Wiesz, kto jest wielkim? - posłuchaj mię chwilę,

        Nauczę ciebie

        Poznawać wielkość nie tylko w mogile,

        W dziejach lub w niebie.

        

        
        Wielkim jest człowiek, któremu wystarczy

        Pochylić czoła,

        Żeby bez włóczni w ręku i bez tarczy

        Zwyciężył zgoła!

        

        Niższym się stawszy, on Zawiść poniża,

        A Zawiść w czwały

        Leci i czepia mu znamiona krzyża,

        Wołając: "Mały!"

      
      
        I kłamie sobie, jak kłamała pierwéj,

        Gdy on, z westchnieniem,

        Przyjmuje sławę i niesławę - nerwy,

        Prawdę - sumieniem.

        

        Ludzie więc chlubią się, że wielkich znali,

        K'temu jedynie,

        Iż nie poznają się na wielkim mali

        Pierwej, aż zginie.
      
 

        Podobnież niedźwiedź : pierw trupa zakopie,

        By dobył z trumny.
  
        Lecz to w Syberii, nie zaś w Europie

        Bywa rozumnéj.

                                                               powrót do spisu wierszy

 



Marionetki

                  
    Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem

    Milion gwiazd cichych się świeci,

    A każda innym jaśnieje sposobem,

    A wszystko stoi - i leci...

                   
    I ziemia stoi - i wieków otchłanie,

    I wszyscy żywi w tej chwili,

    Z których i jednej kostki nie zostanie,

    Choć będą ludzie, jak byli...

    
    Jak się nie nudzić na scenie tak małéj,

    Tak niemistrzowsko zrobionéj,

    Gdzie wszystkie wszystkich Ideały grały,

    A teatr życiem płacony -

                  
    Doprawdy, nie wiem, jak tu chwilę dobić,

    Nudy mię biorą najszczersze;

    Co by tu na to, proszę Pani, zrobić,

    Czy pisać prozę, czy wiersze - ?
  

              
    Czy nic nie pisać... tylko w słońca blasku

    Siąść czytać romans ciekawy:

    Co pisał Potop na ziarneczkach piasku,

    Pewno dla ludzkiej zabawy (!) -
    

               
    Lub jeszcze lepiej - znam dzielniejszy sposób

    Przeciw tej nudzie przeklętéj:

    Zapomnieć ludzi, a bywać u osób

    - Krawat mieć ślicznie zapięty...!
        

                                                               powrót do spisu wierszy

 



Przeszłość

                

        Nie Bóg stworzył przeszłość i śmierć, i cierpienia,

        Lecz ów, co prawa rwie,

        Więc nieznośne mu - dnie;

        Więc, czując złe, chciał odepchnąć spomnienia!

        
                   
        Acz nie byłże jak dziecko, co wozem leci,

        Powiadając: "O! dąb

        Ucieka!... w lasu głąb..."

        - Gdy dąb stoi, wóz z sobą unosi dzieci.

                           

        Przeszłość jest i dziś, i te dziś daléj:

        Za kołami to wieś

        Nie - jakieś tam... cóś, gdzieś,

        Gdzie nigdy ludzie nie bywali!...

     

                                                               powrót do spisu wierszy



Harmonia

                        
    I nerwów gra, i współ-zachwycenie,

    I tożsamość humoru

    Łączą ludzi bez sporu -

    Lecz bez walki nie łączy sumienie!

    
              
    Trudne z łatwym w przeciwne dwie strony

    Rozerwą wprzód człowieka,

    Nim harmonii doczeka -

    Odepchną wprzód, gdzie zmarłych miliony.

                   
    W gwiazd harmonię poglądać weseléj

    Przez wiele lat samotnych

    Niż - w źrenicach błyskotnych -

    Wyczytać raz, co? serca rozdzieli...!

    
                                                               powrót do spisu wierszy



Mój psalm
    
        
        Maryj rozlicznych (a tych nigdy dosyć!),

        Jasnych Magdalen z bujnymi włosami,

        Roztropnych Zofij - i genialnych Teres,

        I dnie, i noce nie ustawam prosić,

        Żeby raz skończył świat z interesami!...

        
                
        Ta jest modlitwa ma - i ten interes,

        Żeby raz ludzkość weszła do okresu,

        Który jej z dawna należy się logicznie,

        Gdzie już żadnego nie ma interesu

        I gdzie już nic nie robi się praktycznie.

        
        I o to święte proszę, które noszą

        Grzebień z promieni, i łzę mają w oku,

        I z Weroniką od łkań się zanoszą

        Na purpurowym obłoku

                 

                                                               powrót do spisu wierszy




Klątwy
 

    Żaden król polski nie stał na szafocie,

    A więc nam Francuz powie: buntowniki.

    
    Żaden mnich polski nie bluźnił wszech-cnocie,

    Więc nam heretyk powie: heretyki.
    

    Żaden pług polski cudzej nie pruł ziemi,

    Więc poczytani będziem jak złodzieje.

    
    Żaden duch polski nie zerwał z swojemi,

    A więc nas uczyć będą - czym są dzieje?

    
    Ale czas idzie - Szlachty-Chrystusowej,

    Sumienia-głosu i wiedzy-bezmownej;

    
    Ale czas idzie i prości się droga...

    Strach tym - co dzisiaj bać się uczą Boga.
       


                                                               powrót do spisu wierszy



Jesień

    
    O ciernie deptać znośniej i z ochotą

        Na dzid iść kły

    Niż błoto deptać, ile z łez to błoto

        A z westchnień mgły...

    
    Tęczami pierwej niechże w niebo spłyną

        Po złotszy świt -

    Niech chorągwiami wrócą - a z nowiną

        Na cało-kwit.

    
    Bo ciernie deptać słodziej - i z ochotą

        Na dzid iść kły

    Niż błoto deptać, ile z łez to błoto

        A z westchnień mgły...

   

                                                               powrót do spisu wierszy



Pożegnanie
 
   
    Żegnam was, o lube ściany,

    Skąd, dziecinne strzegąc łoże,

    Chrystus Pan ukrzyżowany

    Promieniami witał zorze.

    A i dzisiaj, choć dokoła

    Pasożytne pną się zioła,

    Z ziół i pustek krzyż brązowy

    Błogosławi mi na drogę.

    Ostatni to sprzęt domowy,

    Który jeszcze żegnać mogę -
    

    Sprzęt domowy - i grobowy.

    
    Żegnam także i was, szyby -

    Tęczowymi lśniące blaski;

    Do rodzinnej wy siedziby

    Tak potrzebne jak obrazki,

    I tak święte jak szkaplerze.

    Przez was pierwszy raz ujrzałem

    Wieś i niebo - przez was wierzę,

    I tak wierzę, jak widziałęm...

    
    Wieś i niebo - dwa pojęcia,

    Które ranny brzask umila,

    Były dla mnie, dla dziecięcia,

    Jak dwa skrzydła dla motyla.

    Wsią i niebem żyłem cały,

    O nich skrzydła mi szumiały,

    A kłos zloty biorąc z ziemi,

    I kłos słońca, promień złoty,

    Wierzchołkami złączonemi

    W tajemnicze wiłem sploty,

    I bujałem nieugięty,

    I bujałbym tak na wieki,

    Lecz łza w swoje dyjamenty

    Zakowała mi powieki,

    I strąciła w przepaść nocy.

    A ciążyły te okowy,

    I ciążył mi chleb sierocy,

    Przełzawiony, piołunowy.

    Chleb sierocy, smutna dola,

    Opuszczony dom i rola - -
    

    Potem Sfinks nauką zwany,

    Roztoczywszy obszar skrzydeł

    Hieroglifem zapisany,

    Do zgubniejszych gnał mię sideł

    A patrzyłem w skrzydła jego,

    Jako w zwój pargaminowy:

    Jak w rozwartą księgę złego,

    Tajemnymi litą słowy - -

    I dojrzałem słów ubóstwo

    Wśród czarnego głosek stada,

    Co jak wielkie kawek mnóstwo

    Boju myśli plac osiada,

    I odleci, a zostanie

    Blada kość i piasek blady,

    Smutne grzechu panowanie,

    Marna rzecz i marne ślady -

    Potem jeszcze świat wesoły,

    Bo wesołym się być mniema,

    I ci ludzie pół-anioły,

    Gdy aniołów całych nie ma -

    Potem jeszcze miłość czysta,

    Umarłego cień rycerstwa,

    Za-urocza i za-mglista,

    By w nią wierzyć - bez szyderstwa

    Potem jeszcze przyjaciele,

    Litościwi i oszczercę,

    Co na złe lub dobre cele

    Odważają się mieć serce:

    Ci i tamci równie biedni,

    Tym nad zwykłą stojąc rzeszą,

    Że gdy znudzi świat powszedni,

    Dokuczają albo cieszą,

    A to w snach przed-południowych

    Miło widzieć, w snach młodości,

    Że bez celów rachunkowych

    Użyczają chociaż złości -

    Biedni ludzie! niech im cnota

    Rozpromieni noc żywota...
    

    Cóż więc jeszcze dodać mogę,

    Bym zapłakał, idąc dalej ? -

    Spojrzę oto na podłogę:

    Kędym pełzał, pełza Szalej;

    Kędym dumał, kwiat pamięci

    Lazurowym błyska okiem,

    Jak ci młodzi wniebo-wzięci,

    Migający za obłokiem;

    I krzyż tylko zerdzawiały

    Na wezgłowiu mchów zielonych,

    I te szczątki, co zostały

    Z szyb tęczowo-przepalonych;

    I ta myśl, i te wspomnienia,

    I weselszych przeczuć tysiąc,

    Zwitych w tęczę odrodzenia,

    Którą Twórca raczył przysiąc,

    I zaklinał się na Siebie,

    Że znów góry wyjrzą z głębi:

    A obłoki stały w Niebie,

    Jak trwożliwy rój gołębi -

    I świat cały się odradzał,

    I znów słońce wyszło z chmury,

    I znów księżyc się przechadzał,

    Łabędziowy, jasno-pióry - -

    Gdy zaś, wedle słów Jehowy,

    Siedmiobarwna Niebios wstęga,

    Jako świt popotopowy,

    Dotrzymuje, co przysięga,

    Może również - kto wie - może

    I ta moich przeczuć tęcza,

    Wysnowana w imię Boże,

    Uskuteczni, co zaręcza -

    Może - tak; lecz jeśli burza,

    Nim się jasne barwy sprzeda,

    Wszystkie Nieba pozachmurza,

    Które tylko są i będą -

    Jeśli nawet Sfinks nauki

    Marnym się okaże płazem,

    Mamże, w szare strącon bruki,

    Dla spokoju zostać głazem?

    Mamże, ojców tłocząc kości,

    Wołać głosem znikczemnienia:

    "Witaj mi, obojętności,

    Ideale doświadczenia!"

    Nie - choć piorun po piorunie

    Gorejące wstęgi wije,

    Ja w spienionych wałów runie

    Zakrwawioną pierś obmyję.

    
    Pierś obmyję, lub rozbiję! -

    
    Nim zaś z czuciem Haroldowem

    Cisnę się w to groźne morze,

    Przeżegnajcież starym słowem:

        "Szczęść ci. Boże!..."



                                                               powrót do spisu wierszy

Pióro

 

I wlano w ciebie duszę nie anielską, czarną,

Choć białym włosem strzępisz wybujałą szyję

I wzdrygasz się w prawicy wypalonej skwarną

Posuchą - a za tobą długie żalów chryje

Albo okrągłe zera jak okrągłe grosze

Wtaczają się w rubryki, zaplecione giętko,

Jak zrachowane jaja, kiedy idą w kosze

Ostrożnie i pomału. - Czasem znowu prędko

Nierozerwany promień z ciebie głosek tryska

I znakiem zapytania jak skrzywioną wędką

Łowisz myśl, co opodal ledwo skrzelą błyska...

 

O, pióro! Tyś mi żaglem anielskiego skrzydła

I czarodziejską zdrojów Mojżeszowych laską,

- Tylko się w tęczowane barwiąc malowidła,

Nie bądź papugą uczuć ani marzeń kraską -

Sokolim prawem wichry pozagarniaj w siebie,

Nie płowiej skwarem słońca i nie ciemniej słotą;

Dzikie i samodzielne, sterujące w niebie,

Do żadnej czapki klamrą nie przykuj się złotą.

 

Albowiem masz być piórem nie przesiąkłym wodą

Przez bezustanne wichrów i nawałnic wpływy,

Lecz piórem, którym ospę z krwią mięszają młodą

Albo za wartkie strzałom przytwierdzają grzywy.

     
                                                           powrót do spisu wierszy


Modlitwa

 

Przez wszystko do mnie przemawiałeś - Panie,

Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie;

Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem,

Pochwałą wreszcie - ach! - nie Twoim kwiatem...

 

I przez tę rozkosz, którą urąganie

Siódmego nieba tchnąć się zdaje - latem -

I przez najsłodszy z darów Twych na ziemi,

Przez czułe oko, gdy je łza ociemi;

Przez całą dobroć Twą, w tym jednym oku,

Jak całe niebo odjaśnione w stoku!...

 
Przez całą Ludzkość z jej starymi gmachy,

Łukami, które o kolumnach trwają,

A zapomniane w proch włamując dachy,

Bujnymi z nowa liśćmi zakwitają.

Przez wszystko!...

 
Panie! - ja nie miałem głosu

Do odpowiedzi godnej - i - milczałem:

Błogosławionym zazdrościłem stosu

I do Boleści jak do matki drzałem -

I jak z bliźnięciem zrosły w pół z Zapałem,

Na cztery strony świata mając ramię,

Gdy doskonałość Twą obejmowałem,

To, jedno słowo, wyjąknąwszy: "kłamię",

Do niemowlęctwa wracam...
 

Jestem znamię!...

Sam głosu nie mam, Panie - dałeś słowo,

Lecz wypowiedziéć któż ustami zdoła?

Przez Ciebie prochów stałem się Jehową,

Twojego w piersiach mam i czczę anioła -

To rozwiąż jeszcze głos - bo anioł woła.      

 

                                                         powrót do spisu wierszy

 

Trzy strofki

 

Nie bluźń, żem zranił Cię lub jeszcze ranię,

Bom Ci ustąpił na mil sześć tysięcy;

I pochowałem łzy me, w Oceanie,

Na pereł więcéj...!

 
I nie myśl, jak Cię nauczyli w świecie

Świątecznych-uczuć świąteczni-czciciele,*

I nie mów, ziemskie iż są marne cele

Lecz żyj  raz  przecie...!

 
I myśl  gdy nawet o mnie mówić zaczną

Że grób to tylko, co umarłe, chowa;

A mów... że gwiazda ma była rozpaczną,

I  bywaj zdrowa...

                                                        powrót do spisu wierszy

III LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE
Z ODDZIAŁAMI INTEGRACYJNYMI
IM. CYPRIANA KAMILA NORWIDA W KIELCACH

ul. Jagiellońska 4
25-613 Kielce


tel. 41 367 61 61

fax 41 367 69 19


sekretariat: 3lo@3lo.kielce.pl
dyrektor szkoły: dyrektor@3lo.kielce.eu


Polityka plików cookies
Deklaracja dostępności
RODO


 

Image